"GŁOWĄ MURU NIE PRZEBIJESZ..."
Zaktualizowano: 20 lut 2022
...chyba że w kasku. I dobrze rozpędzony.
I o tym dzisiaj chcę się powymądrzać.
Ludzie noście kaski. Zawsze. A już tym bardziej do jazdy po mieście. Nie ważne, do pracy, na niedzielną przejażdżkę z rodziną, dziećmi (o tym będzie jeszcze niżej). Po prostu zakładajcie te cholerne kaski. Naprawdę warto.
Jako że pracuje w branży, praktycznie każdego dnia słyszę od klientów różne historie. Historie jak to w teoretycznie bezpiecznym miejscu dochodzi do wypadku. I różnie się to kończy. Zejdzie Ci połowa skóry z nogi czy z ręki? Zagoi się. Parę siniaków? Poutykasz parę dni i powoli się rozejdzie. Nawet jak złamiesz rękę, wsadzą w gips. Nie będzie super, ale za jakiś czas się zrośnie. A głowa?? Głowa jest na rowerze najwyżej. I ma najdłuższą drogę do przywalenia w beton, asfalt, krawężnik. I niestety głowa się tak fajnie nie zagoi.
Sam nie miałem wypadku (tfu tfu odpukać), ale 90% ludzi którzy opowiadają mi o swoich, gdzieś na końcu swojej historii używa zdania " i niestety nie miałem/łam kasku".
To bardzo wymowne zdanie. Szczególnie że najczęściej kiedy jest wypowiadane, w głosie można wyczuć swoiste poczucie winy. Ludzie którzy je wypowiadają najzwyczajniej w świecie kasku nigdy nie mieli na głowie. I dopiero takie wydarzenie jak uczestnictwo w wypadku drogowym sprawia że czują sie winni. Czują że jazda bez kasku jest zła.
Bo czy to naprawdę taki problem? Przecież dzisiaj mamy tak szeroki wybór. Mnogość kolorów, stylów, rozwiązań jest taka, że naprawdę nie musimy w kasku wyglądać źle. Są nawet wersje dla pań z długimi włosami!! ( jakby ktoś nie wiedział). Dzisiejsze kaski są lekkie, dobrze wentylowane i wygodne. Naprawdę można wyglądać spoko i być bezpiecznym jednocześnie!!
A co do dzieci...przykład zawsze idzie z góry. Często można spotkać na ulicy w niedzielny słoneczny dzień rodzinkę. Mama, tata, siostra, brat i dzidziuś. No wiecie, tacy Simpsonowie.
I najczęściej jest tak, że dzieci zmuszone przez mamę mają na głowach jakieś skorupki (chociaż najczęściej tragicznie nieodpowiednio założone, co moim zdaniem jest już winą sprzedawców), ale już rodzice nie. No bo mamie się zniszczy ondulacja, a tacie żel. Ewentualnie tata jest łysy i dopiero co polerował głowę, to też nie będzie przecież zasłaniał kaskiem. I tu pies pogrzebany.
Dzieci nie rozumieją zazwyczaj co to jest bezpieczeństwo. Dlatego pomysł założenia im kasku bez założenia go sobie jest często mocno przez nie podważany. A byłoby tak prosto, gdyby rodzice też założyli kaski. Jak wszyscy to wszyscy. Trzeba i koniec. No bo czemu Krzyś i Monisia mają mieć kask a mama i tato nie?? I później taki Krzysio jak trochę podrośnie i wyjdzie na rower z kolegą, jak tylko zniknie za rogiem bloku od razu ściągnie kask, nawet jeśli chwilę wcześniej mama wcisnęła mu go na głowę. A gdyby wcześniej był uczony że nie ma czegoś takiego jak rower bez kasku to może nie byłoby problemu.
Tak więc bądźmy przykładem dla dzieciaków.
I uczmy się na błędach i historiach innych. Niektóre doświadczenia lepiej znać tylko z opowieści.
Także tego....
Do miłego!!